! News

5 płyt do których chętnie wracam: HIROMI

Obrazek tytułowy

fot. Muga Miyahara

Nie chce definiować i szufladkować swojej muzyki: „To tylko połączenie tego, czego słucham i czego się uczę. Znajdziecie tu pewne elementy muzyki klasycznej, trochę rocka, sporo jazzu, ale nie muszę nadawać temu nazwy.” Od momentu pojawienia się na międzynarodowej scenie jazzowej w 2003 roku jej entuzjazm, pasja i energia, szczególnie widoczna podczas koncertów, zauroczyła słuchaczy. Podczas grania na żywo staje się niemal jednością z muzyką, używając całego ciała do jej dopełnienia. „Nie można oderwać od niej wzroku, małego duszka z dużymi włosami, gdy błąka się po scenie, rzucając się na klawiaturę i atakuje ją wściekle” - relacjonuje krytyk Thomas Conrad z serwisu Jazztimes. Hiromi Uehara wyda jesienią (9 października) swój 11 studyjny album Spectrum.

hiromiembedd.jpg

(Opisy albumów: Redakcja)

1. Errol Garner - Concert by the sea (1955) 2015

i-erroll-garner-the-complete-concert-by-the-sea-winyl.jpg

Erroll zaczął grać, gdy skończył trzy lata. Był muzycznym „samorodkiem” i nigdy nie nauczył się czytać nut. Mimo to w wieku siedmiu lat grał już w audycjach jednej z rozgłośni radiowych w Pittsburghu. W przeciwieństwie do sobie współczesnych, jak Monk, Ahmad Jamal czy Bill Evans, Garner nie tolerował ciszy i wypełniał nutami każdą przestrzeń. Podczas gdy Be-bopperzy grali partie jednotonowe prawą ręką, on używał fantazyjnych akordów na melodiach. Jego technika była zdumiewająca, każda ręka była oddzielnym instrumentem rytmicznym. Był nieziemsko sprawny, lecz nie był wizjonerem czy innowatorem. Paradoksalnie, to w dużej mierze dzięki niemu jazz pozostał w Stanach w głównym nurcie popularności w epoce R&B i rock and rolla.

Concert by the sea nagrał Garner we wrześniu 1955 roku w Kalifornii. 60 lat później ukazała się wersja 3-płytowa z niepublikowanym dotąd materiałem. Płyty natychmiast stały się i pozostają jednymi z najlepiej sprzedających się w historii gatunku. Jak pisze John Fordham z Guardiana „Tańczące rytmy w lewej ręce Garnera i tocząca się melodyjna elegancja w prawej uczyniły go jednym z najbardziej radośnie brzmiących pianistów jazzowych”.


2. Oscar Peterson - We get requests (1964)

R-2887541-1461201408-5780.jpg

„Jego wpływ wyczuwalny jest w całym pokoleniu, które przyszło po nim. Oscar Peterson na nowo zdefiniował swing dla pianistów drugiej połowy XX wieku. W sposób mistrzowski osiągnął równowagę pomiędzy techniką, twardym groove’em bluesa i czułością. Nikt nigdy nie zajmie jego miejsca”. - mówił o Petersonie Herbie Hancock. Oscar Emmanuel Peterson był kanadyjskim kompozytorem i pianistą jazzowym zwanym przez Duke’a Ellingtona „Maharadżą klawiatury”. Nagrał ponad 200 płyt i zgarnął siedem nagród Grammy. Koncertował i przyjaźnił się z Charlie Parkerem, Billie Holiday, Stanem Getzem, Ellą Fitzgerald, Louisem Armstrongiem, Lesterem Youngiem, Stephanem Grappellim i Dizzym Gillespiem. Trio, z którym nagrał We get requests (Ray Brown na kontrabasie i Ed Thigpen na perkusji) zostało uznane przez krytyków za najbardziej swingujący zespół w całej historii jazzu!!! Raz wystąpił Polsce na wspólnym koncercie z Ellą Fitzgerald w Sali Kongresowej w 1965 roku.


3. Sufjan Stevens - Carrie and Lowell (2015)

a2231815864_10.jpg

Carrie & Lowell to jeden z najpiękniejszych zbiorów piosenek ostatnich lat. Płyta jak zwykle u Stevensa niezwykle osobista. Utwory eksplorują dzieciństwo, rodzinę, smutek, depresję, samotność, wiarę i odrodzenie w bezpośrednim i dotkliwym języku wokalnym. „Przy tym nagraniu musiałem wydostać się spod ciężaru codziennych masek. Musiałem to zrobić po śmierci mojej matki - dążyć do poczucia spokoju i pogody ducha pomimo cierpienia. To nie jest projekt artystyczny, to jest moje życie. ” - powiedział Sufjan Stevens w wywiadzie dla magazynu Pitchfork.


4. Frank Zappa - Roxy and Elsewhere (1974)

Roxy_cover.jpg

Jeśli lubicie funk, jazz, rock, blues lub czasem całkowite muzyczne szaleństwo, przyprawione zdrową dawką sardonicznego dowcipu, to ten album może być prawdziwą ucztą. Na każdym podwójnym albumie zespołu Franka Zappy Mothers będzie na pewno wiele dziwności - długie, mówione rapy (preambuły), własna dziwna forma humoru Zappy i sucharowe dowcipy. Pomiędzy nimi znajdziecie naprawdę solidną dawkę pomysłowego jazz-rocka. Roxy & Elsewhere to znakomite wprowadzenie do znakomitej, bardzo eklektycznej dyskografii Zappy. Pod wieloma względami jest to idealna destylacja wszystkiego czym był ten zespół i jego lider.


5. Chris Thile, Brad Mehldau - Chris Thile & Brad Mheldau (2017)

99906341507.jpg

Chris Thile i Brad Mehldau uchwycili chwilę, otwartą, pomysłową, wciągającą nas w sam środek twórczej rozmowy między dwoma kreatywnymi artystami, kolegami z wytwórni, wzajemnymi wielbicielami i przyjaciółmi, których połączyła miłość do Bacha, Beatlesów, bluesa i bluegrassu. Wokalista, wirtuoz mandoliny, lider zespołu Punch Brothers oraz chyba największa obecnie gwiazda jazzowego fortepianu i artysta wielogatunkowy, wciąż eksperymentujący, połączyli siły, żeby zaprezentować bardzo odświeżoną, własną wersję Americany. Po zagraniu dwóch wyprzedanych koncertów w centrum Bowery Ballroom na Manhattanie w grudniu 2015 r. Brad Mehldau i Chris Thile wynajęli Avatar Studios w Hell's Kitchen, żeby w ciągu 3 dni zarejestrować wspólne muzyczne przemyślenia.

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO