W grudniu Black Thought – frontman słynnej grupy The Roots – pojawił się w legendarnej nowojorskiej radiostacji HOT 97, u DJ-a-ikony – Funkmastera Flexa (wszystkie użyte superlatywy są uzasadnione i nieprzesadzone). Zarapował tam niesamowity, 10-minutowy freestyle, który następnie podbił światowy internet. Z jednej strony – nic dziwnego, można było się tego spodziewać – Black Thought to jeden z najlepszych raperów w historii i skromna, uśpiona bestia, która tylko czeka na powód, by „spalić” w proch kolejny mikrofon i studio. Z drugiej – szok jest zrozumiały – zapewne większość społeczeństwa zna go jako członka grupy akompaniującej Jimmy’emu Fallonowi w wieczornym talk-show. Co z tego, że często gospodarz podkreśla ich znaczenie i status? To nadal grupa stanowiąca tło w programie telewizyjnym. Dlatego dzisiaj przypominam mój ulubiony album The Roots – jednego z najlepszych i najważniejszych zespołów w rapie.
Game Theory ukazało się w 2006 roku i jest pierwszym albumem The Roots w wytwórni Def Jam, gdzie szefem dopiero co został Jay-Z. Podczas pierwszego spotkania z Questlovem (perkusistą i liderem grupy) zastrzegł, by nawet nie próbowali dostosowywać się do trendów radiowych, rozcieńczać swoje talenty, tylko robili swoje. Później mówił, że „nie chciał być tym, który zepsuje najwspanialszy amerykański zespół”. Nie zepsuł, wręcz przeciwnie – po problemach w poprzedniej wytwórni – Geffen – muzycy w końcu mogli skupić się na twórczości, zamiast martwić o przekładanie daty premiery albumów, różne tracklisty i dziwne traktowanie. Dodatkowo ciekawostka: to Jay-Z bezpośrednim telefonem do Thoma Yorke’a załatwił zespołowi pozwolenie na użycie sampla z Radiohead w sytuacji „za pięć dwunasta”.
Game Theory jest najbardziej mrocznym albumem The Roots. Atmosferę twórczą narzuciła: a) utrata przyjaciół, w szczególności J Dilli – producenta z Detroit, jednej z najważniejszych postaci grupy Soulquarians i generalnie muzyki z pogranicza neo soulu i rapu; b) klimat polityczny w Stanach Zjednoczonych. Duch J Dilli szczególnie odczuwalny jest w krótkiej introdukcji albumu, zatytułowanej Dilltastic Vol Won(derful), która podpisana jest w notatkach jako Overseen by J Dilla oraz w ostatnim utworze płyty – Can’t Stop This. Ten kawałek zawiera lekko zmieniony bit Dilli z albumu Donuts i jest hołdem dla zmarłego.
W tekstach i muzyce smutek i melancholia łączą się z agresją. Dzięki temu mamy na przykład tak genialny utwór jak Clock With No Hands, w którym Black Thought rapuje swoją ulubioną zwrotkę własnego autorstwa. Pierwszego głosu The Roots jest na Game Theory nieco mniej, niż na wcześniejszych albumach, albowiem pojawia się tutaj wielu gości, w tym dawno nie widziany Malik B., wyrzucony z zespołu za nadużywanie narkotyków około sześć lat wcześniej. Miło go słyszeć, dzielnie stara się dotrzymać kroku Black Thoughtowi – najczęściej nieskutecznie, ale trzeba brać pod uwagę porażkę, wychodząc do ringu z Muhammadem Alim. Poza nim są również między innymi: Dice Raw, Peedi Peedi (znany również jako Peedi Crakk) oraz Porn – The Roots od tego momentu współpracowali z tymi panami na każdym albumie.
Zróżnicowanie głosów i stylów wychodzi albumowi na dobre – urozmaica i dodaje inne punkty widzenia. Także lirycznie jest bardzo fajnie, szczególnie gdy mikrofon dostaje Black Thought. Ale to warstwa muzyczna sprawia, że Game Theory jest poziom wyżej niż 99% albumów wydanych w 2006 roku. Oszczędna, najczęściej bez nachalnych melodii, ponura, odrobinę przypominająca wczesną twórczość Public Enemy, a przy tym wielowarstwowa, odsłaniająca kolejne smaczki przy ponownych przesłuchaniach. Doprawdy, musimy wszyscy docenić, jakie mamy szczęście jako słuchacze, że takie talenty jak Questlove i Black Thought spotkały się w filadelfijskiej szkole i pobłogosławiły nas swoją muzyką.
Moimi faworytami na albumie są: Clock With No Hands, Atonement oraz In the Music, ale nie miałbym żadnego prawa dyskutować, jeśli wybory innych słuchaczy byłyby kompletnie różne. Game Theory nie zawiera utworów, określanych jako „fillery” (wypełniacze) – tutaj wszystko jest istotnym elementem całości. Album pozwoli nam, słuchaczom, poczuć się pewnie, oddać się wspomnieniom, zasmucić się, a niektóre momenty mogą prześladować przez długi czas.
Game Theory to wspaniały album, a The Roots to jedna z najlepszych rzeczy, jakie przytrafiły się czarnej muzyce. I pamiętajcie proszę o tym, oglądając klipy z Tonight Show with Jimmy Fallon, na których Black Thought, improwizując wokalnie, bawi się z publicznością lub cały zespół gra cover kawałka Migos przy użyciu przyrządów biurowych.
autor: Adam Tkaczyk
Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 01/2018