"Bubę B. Kuyateh poznałem w Café Baobab, senegalskiej klubokawiarni na mojej ulicy Francuskiej w Warszawie. Nie znałem jego pieśni, ale i on nie znał niczego z moich stron, jednak ładunek emocjonalny podczas tych spotkań mówił: trzeba coś razem zagrać. Sam na sam. Kora i skrzypce, spotkanie dalekich światów. Muzyka nie zna granic. Dla mnie spotkanie z griotem grającym na korze (zachodnioafrykańskim instrumencie dworskim) było eureką." - mówi Stanisław Soyka.