Płyty Recenzja

Kilian Kemmer Trio – Und Zarathustra tanzte

Obrazek tytułowy

GLM Records, 2021

Wyraźnych nawiązań do myśli konkretnego filozofa świat muzyczny tak wiele nie zna. Do głowy przychodzi mi artystyczny potworek w postaci płyty Hegel (1994) włoskiego piosenkarza popowego Lucio Battistiego. To świadectwo muzycznego upadku całkiem utalentowanego wokalisty na długo obrzydziło mi chęć poszukiwań w muzyce takich filozoficznych odwołań. Szczęśliwie jednak okazuje się, że taki trop artystycznych eksploracji może być wyjątkowo interesujący, o czym dobitnie świadczy płyta Und Zarathustra tanzte tria niemieckiego pianisty Kiliana Kemmera.

Sam tytuł płyty i nazwy poszczególnych kompozycji wskazują, że płyta stanowić ma swego rodzaju jazzowy komentarz do koncepcji Fryderyka Nietzschego. Prawdę mówiąc, wydaje mi się, że raczej jest to dorabianie swoistej ideologii do powstałej muzyki, która nawet bez tego specyficznego anturażu broniłaby się swobodnie. Z drugiej jednak strony Kemmer, jako gruntownie wykształcony filozof, wydaje się być twórcą jak najbardziej uprawnionym do budowania tego typu paralel.

Muzyka tria porusza się w dobrze znanej stylistyce minimalistycznego europejskiego jazzu, pełnego melancholii i elegancji. Choć sekcja rytmiczna (współtworzona przez kontrabasistę Masakiego Kaia oraz perkusistę Matthiasa Gmelina) spisuje się bez zarzutu, to niewątpliwym liderem i motorem napędowym składu jest właśnie Kemmer. Gra spokojnie, pozostawia odbiorcy sporo przestrzeni na refleksję, z rzadka tylko wyrywając go ze stanu błogiej kontemplacji jakąś bardziej wirtuozerską zagrywką. W swoim graniu jest elegancki i schludny, zdecydowanie nie jest typem jazzmana „rozimprowizowanego-oberwańca”, lecz raczej wrażliwego intelektualisty. Kemmer jest jednak w tym autentyczny, doskonale czuje ten region jazzowego świata, który choć dawno temu został już odkryty, to jednak nadal potrafi zabrzmieć świeżo i inspirująco.

Drobną rysą na tej płycie jest to, że znalazły się na niej co najmniej dwa utwory, które niestety nieco rażą swoją sztampowością. Chodzi o kompozycję Blues für Nietzsche oraz interpretację utworu It Don’t Mean a Thing napisanego przez Duke’a Ellingtona. Te kilka chwil przewidywalności zbalansowane zostaje jednak chociażby uroczą miniaturką Das Fragment an sich, którą skomponował sam… Fryderyk Nietzsche!

Nieco w kontrze do duchowego bohatera płyty Kemmera, który jeden ze swoich najsłynniejszych traktatów zatytułował Tako rzecze Zaratustra: książka dla wszystkich i dla nikogo, stwierdzić można, że płyta Und Zarathustra tanzte naprawdę jest dla wszystkich tych, którzy cenią wysublimowany jazz w przystępnej formie. Nie wiem, czy do tej płyty będę „wiecznie powracał”, lecz na pewno jej dźwięki zagoszczą w mojej głowie na dłużej.

Jędrzej Janicki

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO