Płyty Recenzja

Bartek „Eskaubei” Skubisz: Wstrząs

Obrazek tytułowy

fot. Patryk Kaflowski

Zapewne zbyt skromny, by samemu to przyznać – Eskaubei to człowiek-instytucja rzeszowskiego świata kultury. Od kilku dekad działający na scenie rapowej, nieco krócej aktywny na scenie jazzowej. Reprezentuje Podkarpacie to the fullest, jest żywą wizytówką regionu, pojawia się nawet w filmikach promocyjnych Rzeszowa. Podobnie jak w przypadku powszechnego uznania np. Skandalu Molesty za klasyk polskiej muzyki – ogromnie cieszę się, że raperzy osiągają już takie statusy, a Szanowny Pan Skubisz zdecydowanie sobie na to zasłużył. We wrześniu tego roku uraczył nas dwoma nowymi projektami: Stories About Life And Love Skubisz / Lemańczyk Cooperation oraz Ostatni dzień lata w zespole Late Night Poems. W obydwu przypadkach towarzyszyli mu basista Piotr Lemańczyk oraz stały współpracownik – trębacz Tomasz Nowak. Przy Stories About Life And Love dołączyli do nich perkusista Grzegorz Pałka i Wojciech Mr Krime Długosz na syntezatorach. Na Ostatnim dniu lata pojawili się Michał Szkil na fortepianie i Dawid Fortuna na perkusji. Te dwa albumy uderzyły mnie zupełnie inaczej. Jestem bardzo zaskoczony, jak skrajnie odebrałem dwie odsłony twórczości tego samego autora, nagrane w bliskim sobie czasie. Łączy je jednak ton: sentyment, smutek, wątpliwości, a czasami nawet bycie na skraju rezygnacji. Podejrzewam, że Stories About Life And Love i Ostatni dzień lata nie mogłyby zostać nagrane przed pandemią oraz rosyjską inwazją na Ukrainę.


Stories about life and love cover.jpg

Skubisz / Lemańczyk Cooperation – Stories About Life And Love

(Afro Vibe, 2022)

Wydarzenia ostatnich lat odcisnęły piętno na psychice większości z nas – Eskaubei nie jest wyjątkiem. Jego teksty i performance zawierają w sobie o wiele więcej niepokoju, braku pewności czy po prostu wkurwienia. Na wydanym w 2019 roku albumie Sweet Spot wyraźnie wyczuwalne było jego zadowolenie z podjętych decyzji, wyboru drogi zawodowej – cieszył się, że może zarabiać, grając muzykę, jeździć po Małych miastach, rozmawiając z ludźmi, przebywając w towarzystwie legend polskiej sceny jazzu i przelewając doświadczenia na papier. Kładł akcent na te niewielkie przyjemności, składające się na większy obraz i poczucie satysfakcji, trzymał się optymizmu i poczucia wdzięczności. To się skończyło. Chociażby kombo utworów Wojna, Prawda i Refleksje z płyty Stories About Life And Love pokazuje, że ten stan umysłu znacznie się zmienił – fundamentalne poczucie bezpieczeństwa zaliczyło niebagatelny wstrząs. Co za tym idzie – pojawiła się frustracja, nerwowość i agresja, którą Eskaubei wycelowuje m.in. w twórców muzyki komercyjnej (najogólniej rzecz ujmując), bałwochwalczych krytyków, troglodytów i kilka innych grup mieszczących się w szeroko określonych przez teksty ramach.

Nie uderzałoby to tak mocno, gdyby wspomniany kontrast do optymistycznego usposobienia rapera sprzed kilku lat. I chociaż Eskaubei wiekiem jest bliski czasom, gdy raperzy często byli nietykalnymi superbohaterami, pozwala się pochłonąć tym emocjom – ich ogrom jest trudny do zwalczenia. Apatia, brak głębszych relacji, ludzie, którzy zawiedli, pada wręcz fraza „ocean gówna”… Nawet taki utwór, który w zamierzeniu miał podnosić na duchu adresata (w tym wypadku chyba nawet konkretną adresatkę) – Friends Family Forever – próbuje dodać kolorów i szukać sensu w sposób trochę akcentujący zło świata. Bo w pierwszej zwrotce pojawiają się osobiste kompleksy, skrywany smutek, upadki, strach… Dopiero druga jest tak naprawdę silnym odrzuceniem negatywnych emocji. Rozumiem, że Tylko smutek jest piękny, ale mimo wszystko jestem nieco zaskoczony uderzeniem nihilizmu ze strony Eskaubeia: „Jeśli kiedyś napiszę swoją nieśmiertelność, to pewnie dzięki tęsknocie, a nie szczęściu”, „Jeśli ktoś mnie kiedyś zapamięta, to raczej nie przez słowa dające nadzieję, prędzej przez tępy ból w okolicach serca”. Smutek jest tutaj jak bagno, w którym broczy i zatapia się pomimo prób wyjścia i pojedynczych przebłysków optymizmu. Nawet jeśli gdzieś dostrzeżona zostaje odrobina słońca, otacza ją szarość.

À propos tych okruchów nadziei… Trochę walczę ze sobą, czy pisać następne zdania, ale jeśli mam być fair wobec Czytelników, to muszę. Magia to Ty to w moim odczuciu najgorszy utwór nagrany przez Eskaubeia. Tekst jest esencją wrażliwości, która stoi kompletnie naprzeciw preferowanej przeze mnie estetyce: „Ogród Twoich myśli jest zaczarowany / płaczesz magicznymi łzami / kiedy wzruszasz się nad stworzeniem lub kwiatem / jesteś sumieniem bezdusznego świata”. Te ogrody zaczarowanych myśli, magiczne łzy, sumienie świata, w dodatku bezdusznego… W mojej ocenie są nieco zbyt blisko nastoletnich prób poetyckich, bym mógł je przemilczeć. Szczególnie, gdy padają ze strony tekściarza, którego duże możliwości poznaliśmy na poprzednich płytach. Ale zaznaczam – to wyjątek.

LNP_Easy-Resize.com.jpg

Late Night Poems – Ostatni dzień lata

(U Know Me Records, 2022)

Chociaż muzycznie Ostatni dzień lata jest nieco surowszy i oszczędniejszy, to według mnie emocjonalnie dzieje się na nim o wiele więcej. Stories About Life And Love przekazuje swój komunikat w sposób bardziej dosłowny, może stanowić rozgrzewkę przed o wiele ciekawszym drugim albumem. To Ostatni dzień lata spodobał mi się o wiele bardziej – na chwilę obecną powiedziałbym wręcz, że to mój ulubiony album Eskaubeia. Więcej w nim smaku, miejskich wibracji, intrygujących niedopowiedzeń, opisów sytuacji i ludzi uruchamiających wyobraźnię. Mieszko Blues przynosi wiele wspomnień nocnych spacerów, aż czuje się światło neonów na twarzy i czeka na dalszą część losów dziewczyny zza lady sklepu nocnego. Nocne radio jest ciekawym opisem konkretnej osoby za pomocą czynności, do których inspiruje. Tytułowy Ostatni dzień lata obezwładnia sentymentalnością i obrazowością.

Teksty na płycie Late Night Poems, często składające się z krótkich fraz przynoszących konkretne, sensualne skojarzenia, trafiają do mnie o wiele mocniej niż, czasem wyświechtane, metafory ze Stories About Life And Love. Przynoszą emocje, malują obraz twórcy i człowieka, uruchamiają wyobraźnię, pozostawiając chęć zagłębienia się w dzieło. Sprawiają wrażenie prawdziwszych, krwistych, wynikających z realnych wydarzeń, emocji i impulsów. Stories About Life And Love wypada w porównaniu z nimi blado i miałko. Podobnie od strony muzycznej: Ostatni dzień lata jest dziełem mniej ekspresyjnym, ale mocniej angażującym uwagę i posiadającym potężny repeat value. Potężną różnicę robi tutaj fortepian Michała Szkila – odnoszę wrażenie, że to on aktywuje skupienie bardziej niż jakikolwiek inny element krajobrazu muzycznego. A pozostawienie ciut więcej przestrzeni dźwiękowej niż w przypadku Stories About Life And Love sprawia, że Ostatni dzień lata nie męczy i zachęca do kolejnych odsłuchów. I tak jak napisałem wcześniej – w rankingu moich ulubionych dzieł Eskaubeia lądują one na przeciwnych dwóch biegunach.


Natomiast pomimo narzekań na jedną z dwóch opisywanych tutaj płyt muszę przyznać, że zespoły Eskaubeia oraz Tomka Nowaka i tak są odważniejsze niż gros polskiej muzyki jazzowej, która do mnie dociera. Odchodząc całkowicie od opisywanych tutaj albumów – trudnojest mi w ostatnim czasie zachwycać się rodzimymi zespołami jazzowymi. Te, z którymi mam do czynienia, grają melancholijnie, smętnie, nie podejmują ani grama ryzyka, niedzielny słuchacz nie odróżni jednego od drugiego. Oklaski wzbudzają powtarzające się od lat nawiązania do tradycyjnej muzyki ludowej, ciągle uchodzące za godne pochwał „eksperymenty”, ciągle z jakiegoś tajemniczego powodu imponujące krytykom.

Chodząc na Jazz Jamboree czy Warsaw Summer Jazz Days oczywiście docenia się ładną, nastrojową muzykęi potencjał młodych Polaków, ale gdy wychodzą gwiazdy zagraniczne, różnica jest kolosalna. Można mówić, że to różnica w finansach, możliwościach rozwoju etc. Ale czy przypadkiem nie kisimy się we własnymi sosie i niedasizmie niczym polska piłka nożna w latach 90.? Czy nie słuchamy zbyt mocno jazzowych „Orłów Górskiego”, którzy sukcesy odnosili 50 lat temu, a obecnie krytykują i wyśmiewają np. użycie sampli? To wszystko jest po prostu zbyt bezpieczne, gdy na światowej scenie panoszą się np. Ezra Collective, The Comet Is Coming, Bad Bad Not Good czy rodzimy rodzynek – obóz EABS.

Adam Tkaczyk

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO