Płyty Recenzja

midi 4 – Cats, Dogs and Dwarfs

Obrazek tytułowy

(Alpaka Records, 2024)

Historia ma to do siebie, że wpływa na nasze plany i perspektywy, formując nasze obecne, a także przyszłe działania, często bez udziału naszej świadomości. Ktoś powie: nieposkromiona siła napędowa czasu. Tak, nosimy ją w sobie, jesteśmy nią przesiąknięci we wszystkim, co robimy i co przeniesiemy na wszystkie jutrzejsze zwycięstwa i porażki. Stąd kiedy słucham Cats, Dogs and Dwarfs, cofam się, jestem i zmierzam naprzód. Słyszę fuzję improwizacji, kreatywności, beatów i subtelnych melodii, nad którą unosi się aura złotych lat polskiego jazzu, a która przecież tak wielu pokoleniom muzyków poszerzała horyzont, naznaczając ich twórczą drogę. Widzę stopklatki polskich filmów z lat 60., opowieści obrosłych pajęczyną nostalgii i patyną wzruszeń. Słyszę ścieżki dźwiękowe do baśni, bajek, kołysanek, przerwanych marzeń sennych, które jeszcze nie tak dawno były tak nasze. Słyszę na czele zespołu Malinę Miderę – pianistkę, kompozytorkę i producentkę (występującą też w grupach Klawo i Children of Fish oraz solo), Szymonów – Zalewskiego (kontrabas) i Kowalika (saksofon tenorowy) oraz Alana Kapołkę (perkusja).

Debiut midi 4 to także wyraz otwartości tych muzyków na śmiałe eksperymenty i nieintuicyjne w muzyce jazzowej brzmienia i efekty. To dowód ich fascynacji różnorodnością świata, dźwięków, melodii, ale i sztuką w szerszym tego słowa znaczeniu. Cats, Dogs and Dwarfs jest efektem inspiracji polskimi twórcami z kręgów muzyki klasycznej, jazzowej, improwizowanej i popowej. Pomysłowość w splataniu ze sobą chwil spokoju i naporu nadała tej płycie wyjątkową dynamikę i podskórny nerw. W szczególności ujmuje we wszystkich kompozycjach zdolność przełożenia emocji muzyków na dźwięki na poziomie znacznie głębszym niż sama melodia. Cats, Dogs and Dwarfs to swoisty węzeł komunikacyjny między tym, co jest, a tym, co było.

Historia nie jest zamkniętą księgą, lecz żywą siłą kształtującą nasze postrzeganie, wpływającą na nasze pasje i wyznawane wartości. Taka perspektywa Midery i spółki w sposób zdrowy, piękny i prawdziwie wzruszający ukazuje, jak doświadczenia innych naznaczają nasze obecne realia i przyszłe cele. Stąd debiut midi 4 to dla mnie album w drugiej kolejności muzyczny. To nade wszystko uznanie prostego faktu, że historia jest kluczem do zrozumienia złożoności własnej tożsamości – skąd wyszliśmy, gdzie jesteśmy i w czym utoniemy.

Bartosz Szarek

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO