Płyta tygodnia

Michał Wróblewski Trio – City Album

Obrazek tytułowy

Po suicie na kwartet jazzowy i orkiestrę symfoniczną zarejestrowanej na płycie Jazz i Orkiestra, Michał Wróblewski powrócił do debiutanckiego składu swojego zespołu. City Album jest konkretnym krokiem w drodze ku rozwojowi fortepianowego tria, którą lider rozpoczął w 2010 roku płytą I Remember.

Krążek i sam zespół został już doceniony zarówno przez polskich krytyków muzycznych, jak i za granicą. Kunszt tria (Michał Jaros – kontrabas, Paweł Dobrowolski – perkusja) dostrzegł sam Terence Blanchard, zapraszając muzyków na trasę koncertową. Jak przyznał Wróblewski, współpraca ze światowej sławy trębaczem i kompozytorem muzyki filmowej miała decydujący wpływ na dalszą pracę tria. Odwiedzanie różnych miast w trakcie trasy koncertowej stało się w istocie mocną inspiracją do nagrania _City Album_u.

Nie tylko muzyka, także tytuły utworów i szata graficzna płyty ilustrują sceny z życia miasta. Układ tradycyjnego tria jazzowego poszerzony jest o hałasy głośnego miasta, zmieniając kierunek przedstawienia na fascynującą podróż przez zgiełk rozmów, tętniące serce metropolii. Album otwiera gwar śródmieścia (Warsaw Blues), prowadzi przez wieczorne światła latarni – dla mnie skąpane w strugach deszczu (City Lights) – po ciche peryferia parku (Children in the Park). Muzyka daje słuchaczowi serię ukrytych obrazów, zostawiając sporo miejsca do własnej interpretacji. Jako tymczasowa mieszkanka i obserwatorka jednej z takich metropolii zatrzymuję się czasem na obserwację ruchu mas, przepływu tłumów, zataczania kręgów przez ławice pojazdów. Take Nine jest dla mnie bardzo czytelnym tego obrazem.

Pianista kontynuuje debiutancką ścieżkę także w charakterze kompozycji. Klarowne melodie, oszczędne i spokojnie rozwijające się improwizacje solistów, starannie dobrane dźwięki. Tak prowadzona aranżacja sprzyja kontemplacji pejzaży malowanych klawiaturą. Take Nine oparty na południowoamerykańskich rytmach czy bardzo polski, nieco drapieżny Chopin Street stają się uniwersalnym opisem każdego większego miasta na Ziemi. Jednak, co bardzo ważne, pomimo tylu spójności i łagodnego przepływu harmonicznych jak i melodycznych informacji, materiał nie nuży. Jest różnorodny, jak unikatowy i jedyny w swoim rodzaju jest każdy mieszkaniec metropolii. Trio prezentuje oblicze raz przewrotne i dynamiczne, innym razem delikatne i wyciszone.

Trio fortepianowe jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych składów i wybić się w takiej formule, zaproponować coś, czego jeszcze nie było, jest niezwykle trudno. Wróblewski zdaje się nie przejmować wysokim poziomem „konkurencji”. Oszczędność kompozytorska i wykonawcza w tym przypadku jest też dowodem ogromnej pokory – bo każdy z muzyków w istocie ma się czym w swoim dorobku scenicznym pochwalić.

Na koniec, jako fotograf muzyczny, chciałabym oddać głęboki ukłon w stronę kolegów po fachu. Odpowiedzialny za projekt okładki Janusz Różański oraz autorzy zamieszczonych na okładce fotografii, Dorota Koperska i Krzysztof Grabowski dołożyli starań, by każdy, kto zobaczy zawartość okładki fizycznie, chciał ją mieć na własność. Miejskie obrazy są wizualnym zwieńczeniem myśli Wróblewskiego, a współpraca z wyżej wymienionymi jest szansą na powrót do tradycji, gdy tandem muzyk-fotograf tworzył symbiotyczny jazzowy organizm. Będąc w posiadaniu zbyt wielu słabych okładek płyt, z ogromną nadzieją na to liczę.

Recenzja opublikowana w JazzPRESS - kwiecień 2015
Autor: Marta Ignatowicz-Sołtys

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO