Płyty Recenzja

Brad Mehldau – Jacob’s Ladder

Obrazek tytułowy

Nonesuch Records, 2022

Najnowsza płyta Brada Mehldaua Jacob’s Ladder jest kolejnym zaskoczeniem. Nawet biorąc pod uwagę, że Brad Mehldau już wiele lat temu do zaskakujących pomysłów zdążył nas jednak przyzwyczaić. Po efektownym początku w kwartecie Joshuy Redmana i pierwszych latach kariery ze swoim triem zaczęto go określać jako godnego kontynuatora Billa Evansa i zarazem najlepszych tradycji hard bopu. Wtedy nagle, gdy ukazała się solowa płyta z odniesieniem do niemieckiego romantyzmu Elegiac Cycle, etykietę tę trzeba było pospiesznie zrewidować.

Pomimo nieustannych powrotów do swojego pierwotnego formatu – tzw. fortepianowego tria,jak chociażby na niedawno wydanym Seymour Reads the Constitution! – w ciągu ostatnich dwudziestu zaproponował niezwykle różnorodne płyty. Była mieszanka muzyki klasycznej z fusion na Largo, rozbudowana (także o małą orkiestrę smyczkową) amerykana na Highway Rider oraz udany mariaż muzyki barokowej ze współczesną awangardą na solowej płycie After Bach. Szczęśliwcy mogli także usłyszeć poruszające interpretacje kompozycji Beatlesów, jak podczas jego występu na Jazz Jamboree w 2020 roku. Nie wspominając już o wszechstronności projektów, w których Mehldau występuje gościnnie, a których wymienienie zdecydowanie przekracza ramy krótkiej recenzji pojedynczego albumu…

Jacob’s Ladder przynosi intrygujące i ryzykowne, wydawałoby się, połączenie progresywnego rocka z refleksją religijną. Czy w ogóle można takie sprawy łączyć? A jednak, przypomnijmy sobie, w epoce, którą Mehldau przywołuje na tej płycie, takie ambitne sięgnięcia do historii, religii właśnie czy mitologii zdarzały się wielokrotnie. To wtedy często wydawane były albumy koncepcyjne, i właśnie taką, koncepcyjną płytą jest Jacob’s Ladder. Brad Mehldau przyznaje, że jego edukacja muzyczna zaczynała się od płyt rocka progresywnego, i to one doprowadziły go do fusion, a ta stylistyka do głównego jazzowego nurtu. Ten album jest powrotem do inspiracji młodości, a zarazem kulminacją innych zainteresowań i inspiracji Mehldaua. Słychać na nim wszystkie wymienione brzmienia, które pojawiały się na najbardziej nawet zaskakujących jego nagraniach, tutaj zebrane w rodzaju opus magnum.

Sądząc po zasadniczym składzie zespołu, można przypuszczać, że Brad Mehldau ma ujmującą osobowość, gdyż muzycy chcą z nim grać przez całe lata. Saksofonista Joel Frahm występował z nim jeszcze w zespole licealnym, także Chris Thile na mandolinie i Mark Guiliana na bębnach od dawna znani są ze wspólnej gry z Mehldauem. Niemniej rozbudowany zespół liczy w sumie szesnastu wykonawców, wśród których mamy takie gwiazdy jak m.in. Cecile McLorin Salvant, Becca Stevens czy Pedro Martins.

Koncept albumu sprawia wrażenie starannie przemyślanego. Każdy z nas dopóki nie usłyszy Mehldaua opowiadającego o swoim zamyśle na koncertach bądź podczas wywiadów, będzie skazany na własne hipotezy co do głównej myśli przewodniej. Ale wyraźnie wyczuwa się, że taka istnieje. Ta tajemnica i rodzaj szarady, do której zaprasza nas muzyk, stanowi dodatkowy atut tej niezwykłej płyty. Być może wracają dawne refleksje wywołane bardziej ambitnymi i udanymi tekstami prog rocka? Być może już wtedy pytania zawarte w tekstach niektórych utworach teraz dopiero zyskują odpowiedź? Wiemy, że już wcześniejsza płyta Finding Gabriel wynikała z zagłębienia się Mehldaua w Biblię. Najnowsze dzieło bez wątpienia to dalszy krok. Sięgając od pierwszych refleksji inspirowanych prog rockiem do tych ostatnich, w obecnym apogeum życia.

Brad Mehldadu osiągnął już tak wiele, że teraz bez obawy może pozwolić sobie na szczerość i nie musi już schlebiać niczyim gustom. A jednak, być może dzięki temu, jest to dla mnie osobiście najlepsza jego płyta ostatnich lat. I słychać, że jest owocem konsekwentnego i wytrwałego rozwoju. Wykorzystane zostały na niej trzy kompozycje rocka progresywnego, zespołów nieco znanych w Polsce. Pierwszy to Rush: utwór Maybe As His Skies Are Wide, będący fragmentem przytoczonej później na albumie w całości kompozycji Tom Sawyer. Drugi to Cogs In Cogs zespołu Gentle Giant oraz suita Heaven grupy Yes. Miłośnicy gatunku będą zachwyceni, mogąc na płycie usłyszeć zarówno odniesienia do brzmienia tych grup, jak i bardzo wyraźne echa fascynacji Emerson, Lake and Palmer, Genesis czy King Crimson. Oczywiście wszystko w jeszcze bardziej rozbudowanych i doprawdy nieraz karkołomnych aranżacjach, z którymi zarówno pianista (tutaj na rozbudowanym instrumentarium klawiszowym), jak i cały zespół z powodzeniem dają sobie radę.

Dalej entuzjaści usłyszą przebłyski najlepszych dokonań chociażby Chicka Corei, Mahavishnu Orchestra czy Weather Report. A to jeszcze nie wszystko. Bez trudności da się usłyszeć odniesienia do polifonii renesansowej (Maybe As His Skies Are Wide), chopinowskiego romantyzmu ((Entr'acte), brazilliany (Vou Correndo Te Encontrar / Racecar), a także niekiedy baroku. Czyli wszystko to, co przewijało się w twórczości Mehldaua przez ostatnie dwadzieścia z górą lat. Ale wszystko to przetworzone, rozbudowane, zagęszczone i wzbogacone jego osobowością i kunsztem. Kulminacyjnym punktem płyty jest trzyczęściowa tytułowa suita, zaczynająca i kończąca się recytacją po angielsku i niderlandzku (wydaje się, że z flamandzkim akcentem) fragmentu z Księgi Rodzaju. Środkowa część jest niebywałym popisem zespołu, skupiającym wszystko, o czym była dotąd mowa, i tworzącym na tej bazie coś kompletnie nowego, wyjątkowego, dającego efekt, na który czekało się od lat.

Do płyty chce się wracać i wracać. Jest tak gęsta, że każdy powrót daje coraz to nowe i za każdym razem niezwykłe doznania. Tak właśnie słuchało się kiedyś pierwszych, bardzo nielicznych albumów, które się miało nareszcie we własnej płytotece. Wydawało się, że już coraz trudniej będzie współcześnie uzyskać efekt takiej świeżości. A jednak Bradowi Mehldauowi to się na Jacob’s Ladder udało.

Cezary Ścibiorski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO