Recenzja

Keith Jarrett, Gary Peacock, Jack DeJohnette - After The Fall

Obrazek tytułowy

Z góry zaznaczam, że nie zamierzam się przejmować ewentualną krytyką, wytykaniem palcami, pukaniem się w czoło oraz innymi wyrazami dezaprobaty w stosunku do opinii, które chcę tutaj wyrazić. I rzeczonych opinii nie zamierzam też zmieniać, tak więc ewentualnym polemistom radzę po prostu odpuszczenie sobie dyskusji ze mną.

Tyle tytułem wstępu. Przejdźmy więc do meritum: After The Fall będzie jedną z najlepszych płyt jazzowych tego roku. Jest też, w moim przekonaniu, jedną z najlepszych w całej dotychczasowej dyskografii Standarts Trio. Cóż z tego, że nie ma tu żadnych zaskoczeń. Chyba każdy przed premierą wiedział czego – w generaliach – można się spodziewać. Można dywagować czy nagrania te zaliczać, czy też nie, do kategorii „historycznych”. Trio Jarretta na ogół prezentowało swoje występy na płytach z mniejszym lub większym opóźnieniem. W tym wypadku od koncertu minęło lat prawie dwadzieścia. Trio już nie istnieje. Jednak, niezależnie od tego jak przyporządkujemy ten album, znajdzie się on, w moim przekonaniu, w czołówce tegorocznych podsumowań.

Występ odbył się w listopadzie roku 1998 w Newark. Było to pierwsze pojawienie się Jarretta na scenie po dwuletniej przerwie. Co ciekawe, ostatnimi przed przerwą były solowe występy we Włoszech, znane ze wspaniałego zestawu nagrań, wydanego jako A Multitude Of Angels (nasza recenzja – JazzPRESS 12/2016). Z kolei rok po koncercie w Newark miał miejsce występ w Paryżu, zaprezentowany na albumie Whisper Not. Najnowszy, podwójny album mieści 105 minut muzyki i 12 utworów. Oczywiście przede wszystkim klasyki Great American Songbookjak: The Masquerade Is Over, I’ll See You Again, Autumn Leaves w oszałamiającej interpretacji, czy When I Fall In Love, które nie pierwszy raz wieńczy koncert i płytę tria.

Jest i miejsce dla kompozycji ikon jazzu: Charliego Parkera – Scrapple From The Apple, Buda Powella – Bouncin’ With Bud, Sonny’ego Rollinsa – Doxy, Johna Coltrane’a – Moment’s Notice, Paula Desmonda – Late Lament (ballad nie gra tak pięknie nikt!). Zabawną niespodzianką jest Santa Claus Is Coming To Town, niegdyś grywane przez Billa Evansa. „Dla mnie to nie tylko dokumentacja historycznego wydarzenia, ale przede wszystkim znakomity koncert. Sam byłem zaskoczony jak dobrze brzmi ta muzyka” – napisał Keith Jarrett we wprowadzeniu do płyty. Podpisuję się pod tym obiema rękami. Mogę słuchać After The Fall bez końca.

Autor: Krzysztof Komorek

Ten tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 03/2018

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO