Płyty Recenzja

Jacek Kochan & musiConspiracy – Occupational Hazard

Obrazek tytułowy

Jacek Kochan / Roots2Boot Recordings, 2020

Kierowana przez Jacka Kochana formacja musiConspiracy to muzyczny kameleon. W 2008 roku był to kwartet (Do I The In?), dziewięć lat później doszło do niego dziesięciu gości (Parentes), teraz zaś w rejestracji udział wzięło aż szesnastu wykonawców. Każdorazowo odmienne były ich personalia – poza liderem nikt nie uczestniczył we wszystkich trzech projektach. Całkowicie inna jest też konwencja nagrań, materiał aranżowano kolejno na akustyczny kwartet, orkiestrę kameralną oraz zespół wokalno-instrumentalny. Occupational Hazard jest dwudziestą drugą autorską pozycją polskiego perkusisty i aż trudno uwierzyć, że udało mu się znaleźć tak odmienną od poprzednich formułę.

Wiele elementów na tej płycie okazuje się wyjątkowe. „Chciałbym nazwać go albumem jazzowym, ale ma wiele elementów muzyki współczesnej, fusion, funku, a nawet elementów etnicznych”, powiedział autor w filmie promującym wydawnictwo. Założeniem było wykorzystanie, jak sam określił, oldschoolowych instrumentów (organy Hammonda B3, wurlitzer, rhodes) do osiągnięcia współczesnego brzmienia. To swoją drogą ciekawe, że przy takim założeniu w tytułowym utworze słyszymy wyznanie… „oldschool się skończył”.

Ciekawym rozwiązaniem jest równoczesne użycie dwóch basów – elektrycznego i akustycznego. Już w otwierającej album kompozycji Fear No More sekcja z kontrabasem doskonale sprawdza się jako akompaniament podczas sola basówki. Generalnie gitara (tak basowa, jak i elektryczna) jest wyraźnie zaakcentowana, gdyż sięga po nią aż siedmiu muzyków. Najczęstszym instrumentem solistycznym okazuje się jednak saksofon (altowy i tenorowy), który dziewięciokrotnie ma okazję wybrzmieć samodzielnie. Mimo to, spośród rozbudowanego składu, w pierwszej kolejności wyróżnia się Elizabeth Shepherd. Kanadyjka odpowiada za grę na instrumentach klawiszowych (fortepian, wurlitzer) oraz wokal we wszystkich kompozycjach poza Mocker's Lounge. Można śmiało uznać, że jej zaangażowanie wyznacza kierunek brzmienia tego unikatowego kolektywu.

Normalnie gdy po tak wielu produkcjach autor decyduje się na równie odważny stylistycznie album, można założyć, że wyczerpał tym samym wszelkie możliwości ekspresji. W przypadku Jacka Kochana byłby to jednak przedwczesny wniosek. Jest on twórcą obdarzonym niezwykłą kreatywnością, któremu wymyślanie nowych rozwiązań brzmieniowych sprawia najwyraźniej wielką przyjemność. Jestem pewien, że ma już kolejny pomysł, jak zaskoczyć słuchaczy.

Autor: Jakub Krukowski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO